W "G Wyborczej" opisaliśmy historię 70-letniego czytelnika, do którego zadzwoniono z banku PKO BP z propozycją 10 tys. zł pożyczki rozłożonej na dziewięć miesięcy. Miała być bardzo tania, bo oprocentowana tylko na 0,99 proc. Gdyby tak było, pan Antoni miałby do spłaty - oprócz pożyczonego kapitału - zaledwie 40 zł odsetek.

Zaczął jednak dopytywać o dodatkowe opłaty związane z kredytem, m.in. wysokość prowizji. Pracownik banku nie umiał powiedzieć, ile ona wynosi, ale poinformował, że w sumie do oddania pan Antoni będzie miał (oprócz pożyczonych 10 tys. zł) 1,5 tys. zł. Skąd aż tyle? Okazało się, że bank pobiera aż 9,99 proc. prowizji. Przedstawiona oferta uwzględniała też koszt ubezpieczenia spłaty pożyczki, choć - jak zapewnia PKO BP - nie trzeba go wykupywać.

PUŁAPKA NISKICH ODSETEK

Jeszcze kilka lat temu banki zarabiały głównie na odsetkach, a prowizje za udzielenie pożyczki nie przekraczały 5 proc. Sytuacja się zmieniła, bo mamy dzisiaj rekordowo niskie stopy procentowe. Oferta kredytu z oprocentowaniem powyżej 10 proc. w skali roku to łamanie prawa.

A skoro nie mogą dużo zarobić na odsetkach, to często z nich rezygnują albo - podobnie jak PKO BP - pobierają symboliczne 0,99 proc.

Niskie oprocentowanie wyeksponowane w reklamie może zachęcić do wzięcia pożyczki, ale to często pułapka. Prawie na pewno za symbolicznym oprocentowaniem kryją się dodatkowe opłaty.

Np. Alior Bank oferuje oprocentowanie na poziomie 5 proc., ale pobiera aż... 15 proc. prowizji. W mBanku kredyt gotówkowy można dostać z prowizją od 11 do 18 proc.

Dlatego trzeba wypytać sprzedawcę o wszystkie opłaty związane z pożyczką. A najlepiej pójść do banku z kimś bliskim, kto pomoże przebrnąć przez zawiłości umów.

Nawet jeśli już zaciągnie się pożyczkę, warto jeszcze raz w domu spokojnie przeczytać umowę. Jeśli okaże się, że warunki kredytu nie są takie, jak obiecywał pracownik banku, nie jest za późno. W ciągu 14 dni od podpisania umowy można odstąpić od umowy - bez podawania przyczyny. Takie prawo daje nam ustawa o kredycie konsumenckim.

Wystarczy wypełnić specjalny formularz, który powinien być dołączony do umowy, oraz zwrócić wypłaconą pożyczkę. Bank ma prawo pobrać odsetki za okres, kiedy środki z kredytu leżały na koncie klienta - ale tylko odsetki. Zdarza się bowiem, że zatrzymuje też prowizję, ale zarówno Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, jak i rzecznik finansowy stoją na stanowisku, że takie praktyki są bezprawne.

BEZUŻYTECZNA POLISA

Gdyby pan Antoni nie był dociekliwy i wziął oferowany kredyt, zapewne płaciłby też za jego ubezpieczenie.

W niektórych bankach wykupienie go jest obowiązkowe, w innych - nie.

Przed zaciągnięciem kredytu trzeba zapytać też o zakres ochrony, którą daje polisa. Może się okazać, że ubezpieczenie jest bezużyteczne.

Teoretycznie polisy mają chronić kredytobiorców od ryzyka utraty pracy, poważnej choroby czy niezdolności do pracy. Jeśli np. straci on pracę albo zachoruje, spłatę rat weźmie na siebie firma ubezpieczeniowa.

Problem w tym, że w polisach kredytowych roi się od różnego rodzaju wyłączeń odpowiedzialności ubezpieczyciela. Może być np. tak, że ktoś traci pracę, ale odszkodowania (w formie spłaty rat) nie dostanie, bo ubezpieczenie chroni tylko zatrudnionych na etacie.

Jakiś czas temu napisał do nas pan Michał. Jego blisko 80-letni wówczas ojciec pożyczył kilkadziesiąt tysięcy złotych. Pan Michał przejrzał umowę i zauważył, że ojcu dodano do kredytu polisę od utraty pracy i wypadku przy pracy, która w sumie kosztowała ponad 6 tys. zł.

Bank nie tylko nie poinformował seniora, że wykupienie ubezpieczenia jest dobrowolne. Sprzedał produkt, z którego klient i tak by nie skorzystał.

W żargonie finansowym takie działania określa się jako "misselling", co oznacza nieuczciwą sprzedaż i świadome wprowadzanie konsumenta w błąd.

Kilka lat temu sytuacja kredytobiorców była znacznie gorsza, bo banki nie musiały pokazywać klientom treści umów ubezpieczeniowych. W ubiegłym roku weszły w życie nowe zasady sprzedaży polis kredytowych, zgodnie z którymi banki muszą przekazywać klientom ogólne warunki ubezpieczenia.
UBEZPIECZENIE OD ZŁOTÓWKI DZIENNIE

Na ubezpieczenie trzeba uważać nie tylko w banku. Są firmy, które specjalizują się w oferowaniu polis emerytom.

Zapewniają, że nie wymagają od seniorów badań lekarskich, a polisę można wykupić przed ukończeniem 85. roku życia.

Kiedyś kusiły w reklamach "ubezpieczeniem od 1 zł dziennie", ale po interwencji Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów już tego nie robią. Nadal jednak przekonują, że ich polisy są tanie.

Warto pamiętać o tym, że jeśli cena jest niska, to odszkodowanie, czyli to, co np. po śmierci ubezpieczonego dostaną uposażeni, również nie będzie wysokie.

W jednej z firm minimalna składka za ubezpieczenie na życie dla 65-latka to ok. 60 zł miesięcznie, ale wówczas odszkodowanie wyniesie tylko 4 tys. zł. Żeby ubezpieczyć się na 20 tys. zł, trzeba płacić miesięcznie już prawie trzy razy więcej.

BEZPIECZNIEJSZE CHWILÓWKI

Pożyczkę można zaciągnąć nie tylko w banku czy SKOK-u, ale też w firmach pożyczkowych. W ostatnim czasie ta branża dynamicznie się rozwija. Sporo firm udziela "chwilówek" (pożyczek na krótko i na niewielkie kwoty) przez internet, z czego korzystają głównie młodzi ludzie.

Ale na każdym kroku można znaleźć reklamy stacjonarnych pożyczkodawców kuszących "gotówką od ręki" czy "kredytem bez BIK".

Na co uważać, pożyczając od takiej firmy? Przede wszystkim na koszty, bo "chwilówki" z reguły są dużo droższe niż pożyczki bankowe. Kilka miesięcy temu weszła w życie ustawa, która limituje ich ceny. Maksymalna wyliczana jest według specjalnego wzoru. Np. koszt pożyczenia 1 tys. zł na 30 dni nie może być wyższy niż ok. 280 zł, choć to nadal drogo w porównaniu z ofertą wielu banków, gdzie podobna pożyczka może kosztować 50-100 zł.

Ten limit obejmuje też koszty tzw. obsługi domowej, na czym dodatkowo zarabiały firmy, m.in. największy na rynku Provident.

Nowe przepisy nie pozwalają też w nieskończoność rolować pożyczek. To kolejna pozytywna zmiana. O co chodzi? Informowano, że jeśli klient nie może spłacić pożyczki w wyznaczonym dniu, może oddać pieniądze za tydzień czy miesiąc, ale za każde takie przesunięcie pobierano kolejną prowizję. Na forach internetowych wiele jest historii ludzi, którzy przez rolowanie wpadli w pętlę zadłużenia.

CHROŃ MIESZKANIE

Niebezpieczną pułapką są pożyczki udzielane przez firmy czy prywatne osoby pod zastaw mieszkania lub domu. Znamy historie ludzi, którzy takie umowy przypłacili długiem i utratą nieruchomości.

Formalnie są to umowy przewłaszczenia lub sprzedaży nieruchomości z gwarancją zwrotu lokalu po spłacie zobowiązania. Podpisywane są w obecności notariuszy, często tylko po to, żeby pożyczający miał złudne poczucie bezpieczeństwa.

Tymczasem akty notarialne są tak skonstruowane, by pożyczkobiorca nie zdołał oddać pieniędzy w terminie. W efekcie przestępcy przejmują nieruchomości np. za jedną czwartą ich wartości.

Najlepiej trzymać się od takich ofert z daleka. Podobny kredyt, ale bezpieczny, oferują banki. To pożyczka hipoteczna.

Jeśli jednak wybierzecie pożyczkę pod zastaw mieszkania (nie wszystkie firmy działają nieuczciwie), koniecznie przeczytajcie projekt umowy i skonsultujcie ją z prawnikiem. Wiąże się to z dodatkowymi kosztami, ale może uchronić was przed podpisaniem niekorzystnego zobowiązania. Porównajcie wartość pożyczki z wartością oferowanego pod zabezpieczenie mieszkania. Jeżeli wartość zabezpieczenia znacznie przekracza jej wartość, zrezygnujcie z umowy.

Zwróćcie uwagę, czy odczytywany przez notariusza tekst umowy jest zgodny z tym, co wcześniej uzgodniliście z pożyczkodawcą. Ministerstwo Sprawiedliwości zaproponowało niedawno, by czynności przed notariuszem były nagrywane. W ten sposób łatwiej będzie mu udowodnić, że wprowadził w błąd i współpracował z lichwiarzami.
GARNEK NA KREDYT

Sprzęt kuchenny, paramedyczny, biostymulanty - takie produkty próbują nam sprzedać akwizytorzy na specjalnie organizowanych pokazach. Ich klientami są głównie osoby starsze.

Sprzedawcy kuszą darmowym poczęstunkiem, drobnym upominkiem lub bezpłatnym badaniem lekarskim. Podczas pokazu tak manipulują uczestnikami, że ci często wychodzą z pokazu z garnkami za kilka tysięcy złotych i z przekonaniem, że zrobili dobry interes.

W rzeczywistości wiele produktów oferowanych na spotkaniach sprzedażowych jest nawet kilkadziesiąt razy droższych niż takie same dostępne w internecie.

Z pokazu można wyjść nie tylko z zestawem kuchennym, ale też z kredytem. Dla akwizytorów brak gotówki u klienta to nie problem. Współpracują z bankami, pośrednicząc w udzielaniu pożyczek.

Jeśli po powrocie do domu uznacie, że garnki i kredyt na ich zakup wzięliście pod wpływem emocji, możecie się wycofać. Na zwrot towaru oraz odstąpienie od umowy macie 14 dni od dnia zakupu.

Musicie jednak mieć dowód zakupu i umowę kredytową, a więc dokumenty, które zgodnie z prawem sprzedawca ma obowiązek wam przekazać. Nie dajcie się nabrać na zapewniania, że wszystkie dokumenty akwizytor prześle wam pocztą. Może być tak, że je dostaniecie, ale po upływie dwóch tygodni, a wtedy na odstąpienie od umowy będzie już za późno. 


Ile za pożyczenie 10 tys. zł na rok*
Getin Noble Bank2410 zł
PKO BP2125 zł
Bank Millennium2024 zł
ING Bank1328 zł
Bank Pekao1040 zł

*Orientacyjne koszty pożyczek bez ubezpieczenia (jeśli nie jest wymagane) Źródło: Kalkulatory kredytowe banków,
kalkulacje na wrzesień 2016